Kredyt 50 na 50 to popularna forma zakupu samochodu nowego. Do chwili odbioru samochodu od dealera musimy wpłacić 50% wartości auta a następne 50% wartości płacimy równo rok po odbiorze samochodu.Taki kredyt zazwyczaj jest nieoprocentowany (raty 0%). Jednakże za jego udzielnie w większości przypadków musimy zapłacić prowizję która wynosi kilka procent (z reguły 3% do 5%) od wartości pojazdu (czyli od 1500 zł do 2500 zł za auto za 50 000 zł).
Z ekonomicznego punktu widzenia taka prowizja to tak naprawdę oprocentowanie – tyle że ukryte i to dość sprytnie. Przykładowo 4% prowizji daje oprocentowanie 8% w skali roku. Dlaczego? Gdyż prowizję płacimy od całości wartości a pożyczamy tylko połowę.
Jednakże sumarycznie rzecz biorąc takie oprocentowanie nie jest wysokie. Z finansowego puntu widzenia jest to korzystny kredyt, gorzej jeśli weźmiemy pod uwagę fakt że przy zakupie za gotówkę zazwyczaj możemy liczyć na upust – zazwyczaj około 3% – sumując utratę rabatu i prowizję wygląda to mniej korzystnie ale zazwyczaj i tak bardziej korzystnie niż zwykły kredyt gotówkowy.
Czy warto kupować w kredycie 50 na 50?
Z pewnością zaletą kredytu 50/50 jest fakt że jeśli posiadamy już samochód warty 50% wartości nowego (tego który zamierzamy kupić) to sprzedając go mamy już fundusze na pierwsze 50%. Gdyby inwestycje w obecny samochód miały w ciągu roku zbliżyć się do jego wartości a zużycie paliwa nowego auta pozwoli jeszcze trochę zaoszczędzić to opłaca się kupić samochód w kredycie 50 50.
gdzieś czytałem – chyba „Auto Świat” że przeciętne roczne auto jest warte 68% wartości nowego. Czyli w ciągu roku traci 32%. Wychodzi to tak że kupując auto w takim kredycie płacę przykładowo 30 000 zł na początku za auto warte 58 000 zł (bardzo korzystnie), natomiast gdy przychodzi drugi rok płacę 30 000 zł za auto warte… 39 440 zł… fajnie by to wyglądało gdybym wcześniej nie zapłacił 30 000 zł inaczej na pewno bym był wkurzony 🙂 W skrajnym przypadku gdyby przy zakupie u dealera dało się wynegocjować z 5000 zł to praktycznie po pierwszym roku ta pierwsza rata przepada… niezłe oszustwo.
Reasumując: kredyt łatwo się bierze, gorzej się go potem spłaca…
Gadanie że roczne auto jest warte 70% to takie pie*****e teoretyka co nigdy nowego auta nie mial, ani nie kupil nawet rocznego. Powiedz mi, jesli moje auto bedzie mialo po roku 10 000 km przebiegu, bede o niego dbal i bede wiedzial ze nie jest ani po wypadku, ani nie wylal mi sie jakis kwas do bagaznika ani nie wylecial korek olejowy i silnik pracowal 1 km bez oleju (choc przebieg ma niski to zuzycie znaczne) to moje auto bedzie dla mnie tyle warte co auto z ogloszenia sprowadzone z niemiec zapewne po wypadku robione z cofnietym przebiegiem? Jestes smieszy. Pewnosc czym jezdzisz i co kupujesz tez ma swoja cene. Autem rocznym rownie dobrze mogl jezdzic idiota ktory nie umial zmieniac biegow i wyslizgal sprzeglo a skrzynia biegow ma zuzyte synchronizatory… i co wtedy?
dobry mechanik wysłucha wszystkie usterki – uwierz. jak ktoś robi przy autach danej marki na co dzień i zna typowe usterki to prawie wszystko ustali
a co do rocznego Niemca… a nawet jak bite lekko i ładnie zrobione to co z tego? Skoro dodatkowo miałoby znacznie lepszy silnik (np. nowoczesny diesel lub benzyna z bezpośrednim wtryskiem benzyny), klimatyzację (której wiele aut salonowych do 50 000 zł wciąż nie ma!), ogólnie lepsze wyposażenie… to ja już wole takiego lekko bitego za 2/3 ceny (a jak weźmiesz pod uwagę lepsze wyposażenie to 1/2 ceny) 🙂
Może wysłucha wszystkie usterki, ale zdiagnozowanie auta u dobrego mechanika i na stacji diagnostycznej to koszt około 300 pln. Dodaj sobie czas i paliwo, wyjdzie 500 pln za oglądanie jednego samochodu. Zrób sobie 10 takich wycieczek nim znajdziesz igiełkę, dolicz 4000 pln na marnowanie czasu na przeglądanie allegro i wychodzi że 9000 pln kosztuje Cie szukanie używanego w idealnym stanie. Nie, dziękuje, ja wysiadam, wolę dopłacić i mieć spokój. Auto lepsze niż nowe za 40 – 50 tysięcy pln mi do niczego nie jest potrzebne a nie znajdę takiego samochodu prawie nowego za pół ceny – bez naiwności. Jak znajdę to powypadka z Niemiec z zaklejonymi poduszkami, cofniętym licznikiem i spawaną podłogą.
Moooże jak masz fantazje i szukasz 5 letniego merca w cenie nowego auta z salonu to ma to sens… tylko co to za luksus jeździć używanym mercedesem, któremu ktoś pierdział w fotel i kichał w kierownicę. Lepiej kupić samochód na który naprawdę Cie stać ale nowy z salonu.
Dziś technika naprawdę idzie szybko na przód i samochód 5 letni klasy średniej to jak dziś kompakt nowy z salonu. 10 latkiem klasy wyższej jeździ się jak nowym kompaktem… kupując więc nowe auto niby wyższej klasy wcale nie będzie fajnie jeździć, nawet jak zawieszenie doprowadzisz do stanu idealnego.
Taaa auto roczne kupi się 32% taniej: po dachowaniu gratis 🙂